Bessa, jaka panuje na warszawskiej giełdzie od prawie roku, nabrała tempa w sierpniu i wrześniu.
Choć lipcowa stabilizacja, w ramach ruchu bocznego w dość wąskim paśmie wahań indeksów, dawała pewną nadzieję na zakończenie trendu spadkowego zapoczątkowanego w listopadzie 2021 r. to ostatecznie okazało się, że wybicie z kanału nastąpiło w kierunku południowym, co dało nowe siły obozowi niedźwiedzi, który nasiloną podażą zepchnął indeksy do nowych minimów. Na koniec września WIG20 osiągnął wartość 1.377,91 pkt tracąc w skali kwartału 18,8%. Nieco mniej, bo 14,2% stracił indeks szerokiego rynku WIG, który zanurkował do poziomu 45.970,64 pkt, natomiast indeks średnich spółek MWIG40 po spadku o 12,7% sięgnął dna oznaczonego wartością 3.552,54 pkt. Zerkając z nieco szerszej perspektywy na analizowane indeksy widać wyraźnie, że zniesiony został już prawie cały wzrostowy impuls, jaki był następstwem odreagowania pandemicznej bessy, a od szczytu notowań z listopada zeszłego roku spadki sięgają już ok. 40%. Niestety, argumentów na obronę tezy, że spadki te są w pełni uzasadnione, jest aż nadto i są one wymieniane w niemal wszystkich komentarzach, tutaj więc je pomińmy koncentrując się na suchych statystykach.
W przekroju sektorowym w trzecim kwartale najlepiej prezentował się indeks branży gamingowej WIG-gry, który w ujęciu kwartalnym aprecjonował o 5,0%. Drugim i ostatnim indeksem sektorowym, który w okresie lipiec-wrzesień uzyskał dodatnią stopę zwrotu był indeks reprezentujący portfel akcji producentów leków WIG-leki, który zwyżkował o 4,0%. Na drugim biegunie uplasował się indeks WIG-energia, który tracąc 33,5% stał się w analizowanym okresie liderem spadków. Podobną skalę deprecjacji odnotowano na indeksie WIG-górnictwo, który zniżkował o 28,5%. W tej sytuacji trudno się dziwić, że wśród 20 największych spółek reprezentowanych przez indeks WIG20, największe straty ponieśli akcjonariusze spółek JSW (spadek o 48,2%) i PGE (spadek o 41,1%).
Zestawienie wyników warszawskiej giełdy z notowaniami głównych indeksów światowych, tracących w analogicznym okresie po kilka procent, potwierdza istnienie korelacji i występowanie pewnych jednolitych determinant obecnej fali deprecjacji, jednak nieporównanie niższa skala spadków indeksów amerykańskich, azjatyckich i europejskich jednoznacznie wskazuje na dominująca rolę czynników lokalnych w postaci bliskości działań wojennych, niekontrolowanego wzrostu inflacji, osłabienia waluty, itd.