Luty nie będzie mile wspominany przez inwestorów z warszawskiego parkietu, podobnie zresztą jak i przez pozostałych inwestorów działających na globalnych rynkach kapitałowych. Wszystkie główne światowe rynki akcji w tym okresie weszły w dynamiczne trendy spadkowe, przypominając posiadaczom akcji o rynku niedźwiedzia. Choć przyczyny spadków są całkiem inne, niż te sprzed 10 lat, gdy zapaść rynków związana była z upadkiem banku inwestycyjnego Lehman Brothers, to paniczna wyprzedaż ryzykownych aktywów momentami przypominała tamte dni.
Co prawda w drugiej połowie miesiąca giełdy zagraniczne próbowały odreagować silne spadki, zapoczątkowane pod koniec stycznia, tym niemniej ruch ku północy, póki co, zachował charakter korekcyjny i w niewielkim stopniu zmienił negatywny obraz rynku.
Pomimo tego, że zagraniczne parkiety podjęły próbę obrony, nasz rynek przez cały luty pozostawał słaby, a wszelkie impulsy wzrostowe były szybko neutralizowane przez stronę podażową. Można za to winić inwestorów zagranicznych, którzy w pierwszej kolejności zamykają zyskowne pozycje na mniej płynnych rynkach peryferyjnych, tym bardziej, że zgodnie z oficjalnymi statystykami, zagraniczni gracze generują ponad połowę obrotu na głównym parkiecie warszawskim. Ostatecznie więc zamknięcie miesiąca na najważniejszych indeksach wypadło na miesięcznych minimach liczonych w kursach zamknięcia. Indeks szerokiego rynku WIG zakończył notowania na poziomie 61.703,18 pkt tracąc w skali miesiąca 6,6 proc. Indeks WIG20 w porównaniu z końcem stycznia obniżył swoje notowania o 7,4 proc. osiągając poziom 2.364,32 pkt. Najmniejszy spadek odnotował indeks średnich spółek mWIG40, który po zniżce o 6,0 proc. zakończył miesiąc z wynikiem 4.720,88 pkt.